No dobra, ale ludzie więcej wyrozumiałości dla młodszych pokoleń... Jak oni się z tego śmieją to my zawsze się obużamy bo to dla nas nie jest wacle śmieszne. Więc niech cofną się kilkanaście lat wstecz i zobaczą jak oni to przeżywali.
Offline
Skoro żądamy od nich wyrozumienia, to bądźmy też wyrozumiali dla nich. Oni też mają teraz swoje problemy, przy których te nasze wydają się błahe. W związku z tymi problemami czasem zapominają, że są rodzicami i powinni pomóc, a nie śmiać się, ale my nie jesteśmy lepsi, czasem przez nasze kłopoty zapominamy o tym ile zmartwień mogą mieć Nasi rodzice.
Ostatnio edytowany przez Kaelsy (2010-03-08 17:39:24)
To niekończący się pościg za money, money. Po drodze gdzieś zapominamy,
O ludzkich wartościach, różnych mądrościach. Szczerej miłości, marzeniach,
Stając się toksyczni dla otoczenia.
Offline
Administrator
czasem dystans jest dobry. dla młodych ludzi wielkim problemem wydaje się np. kłótnia z koleżanką czy nieudana randka... ale obiektywnie, to nie jest żadna tragedia. ot, błahostka. jasne, teraz boli. ale za 3,5,10 lat sami będziemy się z tego śmiać albo zapomnimy. dlatego nie ma co wymagać od innych, żeby przeżywali wszystkie nasze problemy tak samo jak my. rodzice są też właśnie po to, żeby czasem powiedzieć 'to głupstwo, przestań się użalać', bo niekiedy to pomaga lepiej od głaskania po głowie.
Offline
No tak.. Ale ona zawsze wyczówa moje emocje...Wszystkie bez wyjatku. Nawet jak je ukrywam.. Wtedy pomaga jak może. jestem swiadoma ze mają swoje problemy i wgl. Ale powinni je na chwilkę odstawić gdy chodzi o nasze tzw błahostki.;d
Offline
Ej, ej, ej. A czy kiedy twoi rodzice mają jakiś problem Ty "odstawiasz swoje błahostki"? Egoistyczne to. Ty na pewno tego nie robisz, więc nie wymagaj tego od innych. Jasne, to rodzice, powinni wspierać i pomagać. Ale to nie znaczy, że powinni całkowicie zapomnieć o sobie i swoich problemach, bo córeczka czy tam synek ma wielki problem, bo pokłócił/a się z kimś, nie wygrał/a konkursu/meczu itp. Tak się nawet nie da. Poza tym, rodzice mają dużo poważniejsze problemy niż my. I chyba nimi powinni się zająć najpierw, a nie "wielkimi problemami" dzieci, z których one same w przyszłości będą się śmiać. Zastanów się czasami chwilę zanim coś napiszesz.
Offline
Administrator
Livvy napisał:
Ej, ej, ej. A czy kiedy twoi rodzice mają jakiś problem Ty "odstawiasz swoje błahostki"? Egoistyczne to. Ty na pewno tego nie robisz, więc nie wymagaj tego od innych. Jasne, to rodzice, powinni wspierać i pomagać. Ale to nie znaczy, że powinni całkowicie zapomnieć o sobie i swoich problemach, bo córeczka czy tam synek ma wielki problem, bo pokłócił/a się z kimś, nie wygrał/a konkursu/meczu itp. Tak się nawet nie da. Poza tym, rodzice mają dużo poważniejsze problemy niż my. I chyba nimi powinni się zająć najpierw, a nie "wielkimi problemami" dzieci, z których one same w przyszłości będą się śmiać.
oj, tak.
'mój problem nie musi być istotny dla kogokolwiek innego' - święta prawda egzystencjalizmu. każdy ma swoje problemy, ot co. to, że rodzice wspierają i pomagają nam w naszych problemach to tylko i wyłącznie wyraz ich dobrej woli i miłości rodzicielskiej. trudno od kogokolwiek wymagać, żeby rzucił wszystko i przyszedł nam pomagać (jasne, to miłe, jeśli ktoś tak zrobi, ale bynajmniej nie jest to obowiązek).
Offline
No tak... są różne problemy...
I ta dużo uwagi mi poświęca, ale jak proszę o rozmowę to nie ma czasu a jak se o mnie przypomni to ja go nie posiadam..!
Offline
To musisz SE sama poradzić z tymi problemami.
Offline
No cóż, w życiu już tak jest, że nie zawsze ma się czas.
To niekończący się pościg za money, money. Po drodze gdzieś zapominamy,
O ludzkich wartościach, różnych mądrościach. Szczerej miłości, marzeniach,
Stając się toksyczni dla otoczenia.
Offline
Widzisz. Sama przyznajesz, że Ty też czasami nie masz czasu na rozmowę. Więc nie wymagaj od mamy, żeby w każdym momencie miała dla Ciebie czas. Ma też swoje bardzo ważne sprawy, które musi jak najszybciej załatwić. Skoro Ty czasami nie masz czasu, to mama tym bardziej. Nie wymagaj od niej, żeby była na każde Twoje skinienie. Dorosłość się zbliża wielkimi krokami, może czas spróbować samemu podejmować decyzje?
Offline
no tak.. Ale w rzeczy samej jestem jeszcze dzieckiem.. I moim skromnym zdaniem powinna być przy mnie.
Wiem ze kiedys jej przy mnie nie będzie.
Ale o tym wole nie myśleć
Offline
Administrator
Natka1995 napisał:
no tak.. Ale w rzeczy samej jestem jeszcze dzieckiem.. I moim skromnym zdaniem powinna być przy mnie.
powinna? to nie jest kwestia, którą interpretuje się z punktu widzenia obowiązku.
to, że ona przy Tobie jest i Ci pomaga (bo na pewno czasem to robi) to jest tylko i jedynie wyraz jej dobrej woli.
Livvy napisał:
A nie jest przy Tobie? Ale to nie zawsze jest jej wina, że nie ma nieograniczonej ilości wolnego czasu, który może poświęcić Tobie. Zrozum też ją. I tak się pewnie stara jak może.
no i dokładnie. jestem pewna, że się stara, ale cóż - świat nie kręci się wokół żadnego z nas, i Twoja mama na pewno ma też inne sprawy, którymi musi się zająć.
nie możesz oczekiwać, że zawsze będzie na Twoje zawołanie.
Offline