Administrator
Livvy napisał:
'za moich czasów tak nie było, oj nie'.
Było. Z tym, że zdecydowanie mniej.
i właśnie o to mi chodzi
było 'tego' mniej, czyli nie było tak (źle) jak teraz.
Offline
Rodziców kocha się za nic. Kocha, bo po prostu są. Są, nawet kiedy myślisz, że nie masz już nikogo.
To niekończący się pościg za money, money. Po drodze gdzieś zapominamy,
O ludzkich wartościach, różnych mądrościach. Szczerej miłości, marzeniach,
Stając się toksyczni dla otoczenia.
Offline
Użytkownik
Moi są całkiem spoko, chociaż mój tata jest uparty Ale troszczy się o mnie bardzo W ogóle rodzice się o mnie troszczą Normalka
Ostatnio edytowany przez agussia_1998 (2010-03-05 20:56:06)
Offline
Uwierz, jest wiele rodziców, którzy mają w dupie swoje dzieci. Mało to się teraz słyszy? "Zagłodziła swoje dziecko / Zakopała swoje dziecko / Pijana matka wyrzuciła dziecko przez okno / Pijani rodzice skatowali swoje dziecko / Pijani rodzice wolą alkohol od dziecka / Odrzucili swoje dziecko, bo zostało zgwałcone", itp.
To niekończący się pościg za money, money. Po drodze gdzieś zapominamy,
O ludzkich wartościach, różnych mądrościach. Szczerej miłości, marzeniach,
Stając się toksyczni dla otoczenia.
Offline
No tak..Ale ja ich nie znam.. A chodziło mi o to ze rodzice mi znani torszczą sie o sowoje dzieciaki.;d
Ze mają one wszytsko co chcą. Lub prznajmniej to co im do zycia potrzebne.
Offline
Ale zadałaś pytanie, który rodzic nie troszczy się o swoje dziecko. Więc podałam Ci kilka przykładów.
To niekończący się pościg za money, money. Po drodze gdzieś zapominamy,
O ludzkich wartościach, różnych mądrościach. Szczerej miłości, marzeniach,
Stając się toksyczni dla otoczenia.
Offline
Albo po prostu nie mają dla nich czasu, bo wolą swoją pracę. Ale słyszałam też, że rodzice myślą iż ich nastoletnie dzieci nie chcą za bardzo z nimi rozmawiać, więc nie pytają "jak u nich leci". A jednak jest wręcz odwrotnie.
Offline
Tak, dzieci potrzebują uwagi, tak samo nastolatki, a nawet i starsze. Potrzebują tego, by się nimi interesować, to że czasem odburkną coś pod nosem lub powiedzą "nie Twoja sprawa" to wcale nie znaczy, że nie chce się rozmawiać z rodzicami. =] Czasem po prostu nie umiemy tego zrobić i nie wiemy jak się zachować, więc reagujemy gniewem i różnego rodzaju fochami.
To niekończący się pościg za money, money. Po drodze gdzieś zapominamy,
O ludzkich wartościach, różnych mądrościach. Szczerej miłości, marzeniach,
Stając się toksyczni dla otoczenia.
Offline
Właśnie. Dlatego cieszę się, że mam taką mamę . Bo tata jak to większość ojców aż tak się nie interesuje, albo po prostu nie umie doradzać. Tak jak mój tata. Jak raz mu powiedziałam o swoim problemie to zaczął się śmiać . Miałam 13 czy 14 lat, pokłóciłam się z koleżanką i dla niego to była po prostu błahostka. Dla dorosłych tak, ale dla młodych to jest problem xD. Właściwie to nadal jest, ale teraz powody kłótni są poważniejsze.
Offline
Administrator
Natka1995 napisał:
A który rodzic się nie troszczy?
Bo ja takiego chyba nie znam.
szczęśliwy człowiek z Ciebie.
Offline
Yhm.. Bardzo..
No właśnie rodzicom się wydaje, ze to co my przezywamy to nie są problemy.A niech sami przypomną sobie co przeżywali w naszym wieku. Bardzo podobne problemy. I co ? Wtedy to była katastrofa dla nich, teraz dla nas.
Tutaj leży niedoceniona córka języka polskiego. Ortografia. I jej siostra Interpunkcja. Liv
Offline
Tu nie chodzi o to, że nie pamiętają o tym, co sami przeżywali. Chodzi o to, że skoro to przeżywali to po tylu latach sami się z tego śmieją, z tego, że mogli się pokłócić z koleżanką/kolegą, partnerem/partnerką o błahostkę typu: "Bo mi podobał się ten film, a Tobie nie", albo różne tego typu sprawy. Oni to rozumieją, aczkolwiek mają co do tych problemów dystans i się z nich śmieją, bo sami też to przeżywali.
To niekończący się pościg za money, money. Po drodze gdzieś zapominamy,
O ludzkich wartościach, różnych mądrościach. Szczerej miłości, marzeniach,
Stając się toksyczni dla otoczenia.
Offline