Ogłoszenie

Witamy na forum!

Jeżeli jesteś tu pierwszy raz, koniecznie zapoznaj się z REGULAMINEM .
Zapraszamy również do przywitania się w dziale POZNAJMY SIĘ.

Ważne ogłoszenia i informacje od administracji znajdziesz TU.
Jeżeli chcesz dołączyć do naszej grupy na facebooku, zajrzyj TU.

Mamy już 30 000 postów!
Czy będzie 40 000?
~Bs

#1 2011-01-20 23:07:41

 Fay

Użytkownik

21192593
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2010-06-27
Posty: 130
Punktów :   
WWW

"Zabić, czy...?"

Pomimo wielu (z różnych powodów) wątpliwości wrzucam. Aha, oto moja wizja głównego bohatera:
http://th03.deviantart.net/fs71/PRE/i/2 … 37929y.jpg
Jeśli komuś się nie podoba, niech wymyśli swoją.

Zabić, czy...?




Grupa ludzi, licząca może 25 osób, czekała w dobrze oświetlonym szpitalnym korytarzu, przy sali o numerze 26 powieszonym na drzwiach. Składali się na nią przedstawiciele obu płci w wieku od 20 do 25 lat. Kilka osób siedziało na krzesłach, reszta stała. Lekkie trzeszczenie jarzeniówki nad ich głowami było jedynym dźwiękiem o głośności pozwalającej na jego słyszenie.

W pewnym momencie drzwi się uchyliły i wyszedł przez nie mężczyzna w średnim wieku. Na nosie miał małe, okrągłe okulary. Ubrany był w biały kitel, pod nim miał niebieską koszulę z brązowym krawatem oraz brązowe spodnie i buty od garnituru. Większość osób od razu rzuciło się w jego stronę, zadając pytania, których treść można sprowadzić do prostego: Co z nią?. Lekarz odczekał chwilę, aż tłum się uspokoi, po czym wyrzekł szybko:
- Przykro mi... Nowotwór postępuje.
Ciszę, jaka zapadła po tej wiadomości, po sekundzie przerwał, wzdychając i wstając z miejsca, młody mężczyzna, który dotąd siedział na krześle ze skrzyżowanymi rękoma i milczał. Był on ubrany w czarną koszulę niezapiętą pod szyją, czarną marynarkę, ciemne jeansy, na szyi miał poluzowany czerwony krawat, a na nogach czarno-czerwone adidasy. Nie miał zarostu, a jego długie jasne włosy były z tyłu zaplecione w warkocz, a z przodu twarzy zwisały jako dwa luźne pasma. Charakterystyczną cechą jego wyglądu była jeszcze, przypominająca odpowiednio wycięty kawałek materiału, czarna opaska na prawym oku. Mężczyzna, włożywszy obie ręce do kieszeni spodni, zwrócił się w prawo i poszedł wolnym krokiem wgłąb korytarza. Czynność tę miał ułatwioną, ponieważ prawie cała grupa wciąż stała blisko lekarza, odprowadzając chłopaka zaskoczonymi spojrzeniami.

***




- Edwin.
Przekręcił głowę w lewo, by dostrzec, kto raczy zawracać mu dupę podczas gdy był zajęty nicnierobieniem połączonym z obserwowaniem krajobrazu z dachu szpitala. Dostrzegł tego, kogo, z uwagi na głos, się spodziewał: chłopaka w jego wieku, z krótkimi, ciemnymi włosami, ubranego w jasne jeansy, koszulkę z logo jakiegoś zespołu i ciemną, rozpinaną bluzę.
- Arwin. - powiedział chłopak nazwany Edwinem. - O co chodzi? - spytał z autentycznej ciekawości, jako że nigdy nie byli ze sobą specjalnie blisko.
- Aurelii zostało może pół roku życia. Tak powiedział lekarz.
- Nie pytałem o to, ale dzięki za wiadomość. - Już miał powrócić do poprzedniej pozycji, ale, tknięty nagłym przeczuciem, zapytał: - Coś jeszcze?
Arwin zrobił krok w jego stronę.
- Dał nam jasno do zrozumienia, że te sześć miesięcy będzie pełne mąk i cierpienia. Nie obędzie się też bez sprzętu podtrzymującego życie. - Następny krok w przód. - Aurelia powiedziała wtedy, że nie chce, by inni patrzyli, jak powoli umiera, i poprosiła mnie, bym...
- Nie kończ. - Edwina lekko zaskoczyła ta wiadomość, ale nie dał tego po sobie poznać. - Wciąż nie rozumiem, po co przyszedłeś. A, nie wiedzieć czemu, nie wydaje mi się, że tylko po to, by się wypłakać. - usiłował jakoś sprowokować Arwina, by powiedział prosto z mostu, czego chce.
- Co mam robić?
To pytanie, mimo, że takie oczywiste, sprawiło, że Edwinowi tym razem ledwo udało się ukryć zaskoczenie.
- Pytasz mnie? Daruj, ale jeśli sam nie jesteś w stanie zdecydować, co począć w sprawie własnej dziewczyny, to może trzeba było zapytać, bo ja wiem, kogoś ci bliższego, niż ja?
- Pytałem wszystkich, ale chcę znać twoją opinie.
- Niby dlaczego? - Edwin zaczynał powoli mieć dość tej rozmowy. - Po co ci moja opinia? Z tego, co kojarzę,nogdy nie byliśmy przyjaciółmi. Zresztą... - Edwin odwrócił się do Arwina plecami. - Nie mogę podejmować decyzji, za które nie ja ponoszę odpowiedzialność.
- No dobrze. - Arwin stanął obok Edwina. - Więc co byś zrobił na moim miejscu?
Edwin westchnął.
- Sam musisz podjąć decyzję. Musisz też liczyć się z konsekwencjami. Zrozum, są dwa warianty: zrobisz to, czyli de facto ją zabijesz, albo nie zrobisz. Je sli to zrobisz, oszczędzisz jej wiele, cierpienia, lecz możliwe, że jej rodzina będzie ci to miała za złe. Możliwe, że nawet nie będziesz mógł przyjść na jej pogrzeb. Niewykluczone, że sam nie będziesz mógł sobie tego przez długi czas wybaczyć. Jeśli będzie dobrze, to po prostu po jakimś czasie wrócisz do normalności. Możliwe, że będziesz potrzeboła zmiany otoczenia, czy czegoś w tym stylu. Jeśli zaś to się nie potoczy tak dobrze, może będziesz szukał ukojenia w alkoholu czy narkotykach. To jednak nie pomoże. Twój ból będzie narastał, odbierając ci powoli zmysły. Wiedziony tym cierpieniem, wpadniesz w spiralę szaleństwa i poczucia winy, co z kolei doprowadzi cię do samobójstwa. Może. Musisz liczyć się i z takim rozwojem wypadków.
Edwin odwrócił się i poszedł w kierunku schodów. Arwin poszedł za nim wzrokiem, po czym rzekł:
- Edwin...
- Zrobiłbym to. - Powiedział Edwin po zatrzymaniu się i krótkiej chwili milczenia. - Ja. - Po czym zszedł schodami na dół, zostawiając Arwina samego.

***




Edwin siedział na ławce w szerokim holu i popijał kawę pochodzącą z automatu stojącego obok. Dopiero po chwili zorientował się, że podchodzi do niego Arwin. Zorientował się tak późno, ponieważ ten zaszedł go od prawej strony i szedł wolno. Edwin spojrzał na niego i zobaczył, że jest zaskakująco spokojny.
- Miałeś rację. - Powiedział Arwin. - Podjąłem decyzję. Sam.
- To dobrze. - odrzekł Edwin, po czym wziął łyk kawy, a tymczasem Arwin szedł do korytarza prowadzącego do sali 26. - Iść tam z tobą, czy wolisz być sam?
Choć nie otrzymał odpowiedzi, zrozumiał ją. Poczekał jeszcze z minutę, w czasie której dopił kawę, po czym kupił drugą i poszedł tym samym korytarzem.

***




Edwin stał tuż przy szybie, przez którą było widać pokój. Reszta gromady stała daleko za nim. On zaś obserwował. Aurelia musiała być bardzo słaba, bo leżała podłączona do jakiejś medycznej aparatury. Arwin siedział na jej łóżku, patrzył na nią i coś mówił. Edwin nie słyszał, co, wziął łyk kawy. Żadne z nich nie ruszało się. Po chwili wziął drugi łyk. Trwało to jeszcze z pięć minut, aż Arwin wstał, podszedł do Aurelii, nachylił się nad nią (Edwin domyślił się, w jakim prawdopodobnie celu), po czym podszedł do aparatury. Edwin zamknął oczy i poczekał dziesięć sekund. W końcu podniósł kubek do ust, dopił kawę i rzekł:
- Po wszystkim.
Na te słowa tłum rzucil się do drzwi. Edwin złapał za przedramię dziewczynę o ciemnych włosach, która, jak wiedział, była siostrą Arwina, w chwili, gdy ta chciała złapać za klamkę od drzwi. Dziewczyna jakoś dziwnie na niego spojrzała.
- Dajcie mu z 10 sekund. - powiedział, puścił dziewczynę i się odwrócił. - I zwróćcie uwagę, żeby nie uznał za stosowne sobie czegoś zrobić. - Wyrzucił pusty plastikowy kubek do kosza, włożył ręce do kieszeni spodni i poszedł wolnym krokiem w kierunku korytarza wejściowego.
- A co z tobą? - rzuciła za nim inna dziewczyna, tym razem ruda. Szedł dalej, milcząc.
- Arwin potrzebuje teraz pocieszenia, nie sądzisz? Jego dziewczyna nie żyje, wiesz? Czemu odchodzisz? - pytała podnosząc głos siostra Arwina.
Edwin zatrzymał się i rzekł wolno:
- Bo mnie to nie obchodzi.
Znów ruszył przed siebie, zostawiając za sobą zaskoczoną i oburzoną grupę ludzi, z którymi kiedyś wiele go łączyło.

***




Edwin wyszedł ze szpitala i kierował się w stronę bramy kompleksu. Gdy mijał niewielki ogródek, usłyszał zimny głos:
- Jesteś pewien, że dobre zrobiłeś?
- Hmm? - Edwin rozejrzał się dookoła, po czym ściągnął z głowy opaskę. Gdy otworzył prawe oko, różniło się znacząco od lewego, koloru niebieskiego - było pozbawione źrenicy, miało biały kolor i czerwony oktagram. Spojrzał w lewo i dostrzegł go. Na gałęzi drzewa siedział młody, przystojny mężczyzna. Miał bladą cerę i średnio długie, czarne włosy. Był ubrany w czarną pelerynę i czarny garnitur. Jednak jego czarna koszula miała rozpięte trzy górne guziki, odsłaniając medalion z trójkątem wpisanym w okrąg. Mężczyzna uśmiechał się.
- Jesteś... - Edwin zaczął, patrząc na Śmierć.
- Tak, lecz mam wiele imion. - po czym, nie czekając na dalsze pytania, rzekł:
- Żałosny jesteś, wiesz? Czemu ukrywasz swój Dar?
- To? - Edwin wskazał na swoje prawe oko. - Wiesz przecież, że to wyłącznie efekt okultystycznych zabaw, nie żaden Dar.
- To ty tak mówisz.
- Swoją drogą, inaczej sobie ciebie wyobrażałem.
- Wiesz, kiedyś było znacznie lepiej. Teraz dusze na widok kościotrupa z kosą znacznie częściej uciekają. To skutkuje tym, że błąkają się po waszym świecie, zamiast trafić za Drugą Stronę. W tych czasach, żeby biznes się kręcił, trzeba też jakoś wyglądać.
- Taa... - rzekł Edwin, po czym rzuciła mu się na myśl pewna idea. - Ty po mnie?
- Nie, po nią. Po prostu muszę trochę poczekać, aż stężenie ich żalu się nie zmniejszy - inaczej nie może odejść. Problem w tym, że nie mam pojęcia, jak długo to potrwa przy ponad 20 osobach. - Śmierć była wyraźnie zafrasowana. - Ale wracając do tego, co chciałem wiedzieć: myślisz, że słusznie zrobiłeś?
- Wiesz. - Edwin spojrzał na szpital, a w jego wejściu zobaczył młodą dziewczynę o jasnych włosach i radosnym uśmiechu. Uśmiechnął się lekko. - Myślę, że, wbrew wszystkiemu, całkiem nieźle.

The End




Mam nadzieję, że udało mi się nie popełnić zbyt dużej ilości błędów.
Nawet jeśli popełniłeś (chodzi mi tu o literówki itp.), to poprawiłam je ~Cleo

Ostatnio edytowany przez Fay (2011-01-20 23:09:34)

Offline

 

#2 2011-04-11 18:44:07

Ewangelina

Użytkownik

Zarejestrowany: 2010-10-20
Posty: 353
Punktów :   

Re: "Zabić, czy...?"

licząca może 25 osób

Liczby w opowiadniach piszemy słownie.

dobrze oświetlonym szpitalnym korytarzu

"dobrze" brzmi tutaj co najmniej sztucznie. Poza tym nie za dużo tych "określenników"? Baw się opisami - wyplastycznij je, że tak to ujmę. Mogłaś na przykład napisać, że korytarz był długi jak wąż. Takie porównania dobrze robią z wyobraźnią - zarówno Twoją, jak i czytelnika.

obu płci

Po co tak oficjalnie? Czy "składali się na nią zarówno dziewczęta, jak i chłopcy" już nie jest fajne?

Kilka osób siedziało na krzesłach, reszta stała

Jakby to nie było oczywiste...

miał małe, okrągłe okulary. Ubrany był w biały kitel, pod nim miał

*alarm* powtórzenie! *alarm*

Ciszę, jaka zapadła po tej wiadomości, po sekundzie przerwał

Zbędny przecinek.

Przekręcił głowę w lewo, by dostrzec, kto raczy zawracać mu dupę podczas gdy był zajęty nicnierobieniem połączonym z obserwowaniem krajobrazu z dachu szpitala.

Przekręcił główę, myśląc: "kto mi zawraca dupę, kiedy jestem zajęty nicnierobieniem i obserwowaniem krajobrazu?!"

Nie obędzie się też bez sprzętu podtrzymującego życie

Należy otworzyć WIelki Słownik ZuA, Biologii i Medycyny i sprawdzić, jak się takie urządzenia nazywają, a następnie pochwalić się tą wiedzą w opowiadaniu. ^^

oszczędzisz jej wiele, cierpienia,

Teraz to już będzie na poważnie. Pierwszy przecinek jest zbędny.

wziął łyk kawy

Pociągnął brzmi o wiele lepiej. Serio-serious. Uwierz mi.

Nawet jeśli popełniłeś (chodzi mi tu o literówki itp.), to poprawiłam je ~Cleo

Oj, nie wszystkie, nie wszystkie... Spotkałam dwa błędy, któych już nie pamiętam.

Fakt faktem: opowiadanie porusza. Oj, i to jak porusza. Dlatego czekam na wiecej Twoich prac!

Ostatnio edytowany przez Pytalska (2011-04-11 19:05:27)

Offline

 

#3 2011-04-11 19:46:00

 Black Star

Administrator

pw
Skąd: Kraina Nocy
Zarejestrowany: 2006-06-14
Posty: 6244
WWW

Re: "Zabić, czy...?"

to ja też dorzucę swoje poprawki, z takich technicznych:

Fay napisał:

Co z nią?.

po co kropka?

Fay napisał:

Ciszę, jaka zapadła po tej wiadomości, po sekundzie przerwał, wzdychając i wstając z miejsca, młody mężczyzna, który dotąd siedział na krześle ze skrzyżowanymi rękoma i milczał. Był on ubrany w czarną koszulę niezapiętą pod szyją, czarną marynarkę, ciemne jeansy, na szyi miał poluzowany czerwony krawat, a na nogach czarno-czerwone adidasy.

w poprzednim zdaniu jest "młody mężczyzna", więc wiadomo, że kolejne zdanie odnosi się do niego -> tym samym, nie trzeba podkreślać osoby zaimkiem "on".

Fay napisał:

Dostrzegł tego, kogo, z uwagi na głos, się spodziewał

trochę za dużo przecinków w jedym miejscu, proponuje zamienić któryś na myślnik.

Fay napisał:

Już miał powrócić do poprzedniej pozycji, ale, tknięty nagłym przeczuciem, zapytał

bez przecinka po 'a'.

Fay napisał:

To pytanie, mimo, że takie oczywiste, sprawiło, że Edwinowi tym razem ledwo udało się ukryć zaskoczenie

bez przecinka między 'mimo' a 'że'. wystarczy ten przed całym zwrotem.
i analogicznie - skoro jest przecinek przed sprawiło, to nie jest konieczny przecinek przed 'że'.

Fay napisał:

Edwin złapał za przedramię dziewczynę o ciemnych włosach, która, jak wiedział, była siostrą Arwina, w chwili, gdy ta chciała złapać za klamkę od drzwi.

to samo, za dużo przecinków w jednym zdaniu, polecam niektóre zastąpić jakimiś innymi znakami.


co do ogólnej wizji, to zgadzam się z Pytalską, że opowiadanie porusza. natomiast brakuje mi tu trochę zakorzenienia w realiach (i nie chodzi mi o końcówkę, bo rozumiem konieczność elementu fantastycznego, ale o wszystko inne). gdzie dzieje się akcja (istotne - bo nie w każdym miejscu tak 'po prostu' istnieje możliwość odłączenia kogoś od aparatury podtrzymującej życie)? dlaczego akurat chłopak bohaterki podejmował taką decyzję (w większości krajów jest to prawnie regulowane i raczej rzadko się zdarza, żeby mogła taką osobę podejmować osoba nie spokrewniona/spowinowacona)? poza tym - jeżeli już taka procedura się odbywa, to zwykle w asyście personelu medycznego i trwa trochę dłużej.


------------------------
http://i12.photobucket.com/albums/a217/Edvil/banner.png

I've seen the Glory. I've seen defeat as well but I have seen the Glory. Won epic battles. Reaped vast reward.
もう一度行こうか.

Offline

 

pun.pl - załóż darmowe forum dyskusyjne PunBB

kliknij raz dziennie - pomóż wypromować forum!

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora