Dodaję dwie lokalizację, które są w niewielkiej odległości. Moja ulubiona restauracja otworzyła swoją "filię" 300 m ode mnie. Jest to przeurocza kawiarenka, gdzie za dziesięć złotych można dostać kawę i przepyszne ciastko albo herbatki różnego rodzaju. Często tam wpadam z koleżankami, bo każdy znajdzie te 10 zł i nie nadwyręży to budżetu tak mocno.
No i aquapark. Co prawda, nie jestem tam często, ale możliwość zrelaksowania się w saunie, czy posiedzenie w basenie na dworze (jest otwarte przejście) jest miłeee <3
Offline
Użytkownik
Cleo, nawet nie wiesz, jak Ci zazdroszczę. U mnie kawiarenki mieszczą się jedynie w centrum miasta, a ja mieszam na obrzeżach.
Offline
Administrator
ja jestem wielką fanką mieszania w centrum i było to zawsze moje główne kryterium szukania lokum. jakoś nie wyobrażam sobie wszędzie dojeżdżać i być uzależnionym od komunikacji miejskiej (albo - o zgrozo - samochodu)... nie przeszkadza mi nawet, że w centrum hałas i warunki gorsze.
Offline
Mam takie szczęście, że mieszkam w centrum i uwielbiam to. Za blokiem mam przystanek do Katowic, Mikołowa, każdej części mojego miasta, Chorzowa, Bytomia, Świętochłowic, Gliwic i kilku innych miast. I mimo, że mieszkam w centrum, to nie mogę narzekać (przynajmniej z mojej perspektywy) na nadmierny hałas.
Może niektórzy nazwą mieszkanie w centrum wygodnictwem, ale serio, kiedy będę mieć w środku nocy kłopoty, to wolę mieć świadomość, że pomoc jest blisko (mam do przychodni 300 metrów, a w razie czego rodzina mieszka na tym samym osiedlu). Plusem jest fakt, że mam blisko do lasu i mogę tam też odpocząć.
Offline
Użytkownik
o zgrozo - samochodu
Dlaczemu tak?
Offline
Administrator
Cleo napisał:
Mam takie szczęście, że mieszkam w centrum i uwielbiam to.
same here. <3
na drugim roku studiów wynajmowałam lokum daleko od centrum (ok. 45 min jazdy komunikacją miejską + 15 spaceru do przystanku) i to było na dłuższą metę bardzo niefajne. od tamtego czasu każde kolejne mieszkanie było "jak najbliżej rynku". ^^
Cleo napisał:
Może niektórzy nazwą mieszkanie w centrum wygodnictwem, ale serio, kiedy będę mieć w środku nocy kłopoty, to wolę mieć świadomość, że pomoc jest blisko (mam do przychodni 300 metrów, a w razie czego rodzina mieszka na tym samym osiedlu).
no, to też.
moim motywatorem wyboru mieszkania w centrum było też to, że obecnie mieszkam sama, więc chcę mieszkać tam, gdzie "jest życie", blisko do ludzi, żeby też nie czuć się samotną.
Ewangelina napisał:
o zgrozo - samochodu
Dlaczemu tak?
nie lubię prowadzić, nie sprawia mi to żadnej radości, a wręcz przeciwnie, szczególnie jeżeli chodzi o miejską jazdę, gdzie jest pełno innych aut (i tramwaje, brrr) i trzeba mieć oczy dookoła głowy.
Offline
Też mieszkam w centrum i się z tego cieszę. Wszystko w zasięgu, wydział pod domem (wszyscy mi zazdrościli, szłam ze 3 minuty, ale teraz wybudowali nowy budynek i będę jeździć na drugi koniec miasta, na szczęście tylko rok), a gdy potrzebuję ciszy i natury, zawsze coś się znajdzie (działka, parki itp). Teraz tak naprawdę najchętniej wychodzę na rower i jadę sobie do jakiegoś parku, albo po prostu krążę po mieście poznając nowe okolice. Skoro nigdzie nie wyjeżdżam to przynajmniej sobie spędzę wakacje aktywnie.
Offline
Administrator
mart991 napisał:
Też mieszkam w centrum i się z tego cieszę. Wszystko w zasięgu, wydział pod domem (wszyscy mi zazdrościli, szłam ze 3 minuty, ale teraz wybudowali nowy budynek i będę jeździć na drugi koniec miasta, na szczęście tylko rok), a gdy potrzebuję ciszy i natury, zawsze coś się znajdzie (działka, parki itp). Teraz tak naprawdę najchętniej wychodzę na rower i jadę sobie do jakiegoś parku, albo po prostu krążę po mieście poznając nowe okolice. Skoro nigdzie nie wyjeżdżam to przynajmniej sobie spędzę wakacje aktywnie.
ja podobnie
plus jak miałam okienko w wykładach, to mogłam sobie wrócić do domu, to samo, jak czegoś zapomniałam. jest to jednak wygoda, trzeba przyznać. no, ale to w krakowie.
teraz na wakacje jestem w opolu, tutaj mieszam może nie w samym centrum, ale też całkiem niedaleko, 20 minut spaceru do rynku, myślę, że znośna odległość. plus mam blisko na basen.
Offline
plus jak miałam okienko w wykładach, to mogłam sobie wrócić do domu, to samo, jak czegoś zapomniałam. jest to jednak wygoda, trzeba przyznać. no, ale to w krakowie.
To rzeczywiście jest fajne, bo gdy chodziłam do gimnazjum, które miałam 2 przecznice dalej, to mogłam zawsze się po coś wrócić. No a teraz, gdy mam do uczelni 100 km, to jest niemożliwe, bo autobus do Katowic miałam co godzinę, a stamtąd przesiadka na Kraków. Plus, gdy miałam "wypadek" z zabrudzeniem ubrań, a nie wzięłam jakichś na zmianę, to musiałam zrywać się z zajęć, by jechać do domu...
Offline
Black Star napisał:
teraz na wakacje jestem w opolu, tutaj mieszam może nie w samym centrum, ale też całkiem niedaleko, 20 minut spaceru do rynku, myślę, że znośna odległość. plus mam blisko na basen.
Ważne, że wszystko w zasięgu nóg i nie musisz korzystać ze środków transportu żeby się gdziekolwiek dostać
Cleo napisał:
plus jak miałam okienko w wykładach, to mogłam sobie wrócić do domu, to samo, jak czegoś zapomniałam. jest to jednak wygoda, trzeba przyznać. no, ale to w krakowie.
To rzeczywiście jest fajne, bo gdy chodziłam do gimnazjum, które miałam 2 przecznice dalej, to mogłam zawsze się po coś wrócić.
Tak, to było fajne, zawsze wszystko pod ręką, po zajęciach od razu byłam w domu i nie musiałam tracić czasu na dojazdy. Teraz się to zmieni i będę miała 40 minut zapakowanym tramwajem. Mam tylko nadzieję, że zajęcia ułożą się dogodnie i nie będę musiała spędzać połowy dnia na wydziale, bo nie będzie mi się opłacało wracać na jakimś okienku.
Offline
Administrator
mart991 napisał:
Black Star napisał:
teraz na wakacje jestem w opolu, tutaj mieszam może nie w samym centrum, ale też całkiem niedaleko, 20 minut spaceru do rynku, myślę, że znośna odległość. plus mam blisko na basen.
Ważne, że wszystko w zasięgu nóg i nie musisz korzystać ze środków transportu żeby się gdziekolwiek dostać
dokładnie tak - moja życiowa dewiza, którą kieruję się przy szukaniu mieszkań ^^
mart991 napisał:
Cleo napisał:
plus jak miałam okienko w wykładach, to mogłam sobie wrócić do domu, to samo, jak czegoś zapomniałam. jest to jednak wygoda, trzeba przyznać. no, ale to w krakowie.
To rzeczywiście jest fajne, bo gdy chodziłam do gimnazjum, które miałam 2 przecznice dalej, to mogłam zawsze się po coś wrócić.
Tak, to było fajne, zawsze wszystko pod ręką, po zajęciach od razu byłam w domu i nie musiałam tracić czasu na dojazdy. Teraz się to zmieni i będę miała 40 minut zapakowanym tramwajem. Mam tylko nadzieję, że zajęcia ułożą się dogodnie i nie będę musiała spędzać połowy dnia na wydziale, bo nie będzie mi się opłacało wracać na jakimś okienku.
kiedy na drugim roku mieszkałam godzinę drogi od uczelni, to okienka spędzałam np. w czytelni, albo brałam komputer, siadałam w jakiejś knajpie z wifi i tak próbowałam coś robić. nie było to może idealne, i na pewno mniej efektywne niż gdybym wróciła do domu i zajęła się robotą na poważnie, ale zawsze coś.
Offline
Administrator
wrzucam tutaj, bo czuję, że może byśmy chętnie chodzili: http://ewajemiolo.wix.com/kociakawiarni … rnia/c1dmp - powstaje pierwsza kocia kawiarnia w polsce. co Wy na to? podoba Wam się ten pomysł?
idea kocich kawiarni narodziła sie na tajwanie, są bardzo popularne m. in. w japonii czy korei. podobno obecność kotów działa odstresowująco i w ogóle (obecność mojego kota na pewno nie działa odstresowująco, ale well, mam nadzieję, że wybierają do takich inicjatyw same takie milusie koty).
Offline
Jak dla mnie świetny pomysł. Ja lubię jeśc w obecności zwierzaków. U mnie w domu to już rytuał - zabieram jedzenie do pokoju, a Granda za mną i wcale nie czeka, aż jej coś dam (bo nie daję jej resztek). Po prostu kładzie się obok i mi towarzyszy.
Czekam na restaurację w Polsce, gdzie będzie można zabierać swoich ulubieńców.
W Brukseli na przykład od kilku lat istnieje restauracja ze stolikami na świeżym powietrzu, do której nie tylko możesz zabrać swojego pupila, ale również z nim zjeść! Pies lub kot dostaje własną michę jedzenia no i oczywiście kawałek ogródka na zabawy z innmi psami/kotami
Offline
Użytkownik
Ja nie chodzę na spacery do knajp, bo to żadna rozrywka czy relaks. Wolę pójść z aparatem nad rzekę czy na łąkę.
Offline
Administrator
Kate napisał:
W Brukseli na przykład od kilku lat istnieje restauracja ze stolikami na świeżym powietrzu, do której nie tylko możesz zabrać swojego pupila, ale również z nim zjeść! Pies lub kot dostaje własną michę jedzenia no i oczywiście kawałek ogródka na zabawy z innmi psami/kotami
też świetny pomysł, chociaż chyba trudniejszy do ogarnięcia pod kątem prawnym - w sensie, jak robisz kocią kawiarnię z własnymi kotami to masz pewność i dokumentacje, że wszystkie koty są odpowiednio szczepione itp., że mogą chodzić między ludźmi i - jakby nie było - jedzeniem. natomiast jak ludzie przychodzą z własnymi pupilami, to nie można tego przewidzieć. boję się, że u nas sanepid by się czepiał takich pomysłów.
Offline