Ja Sylwestra spędzałam z dwoma koleżankami z klasy, bratem jednej z nich i jego przyjaciółką. ogólnie można powiedzieć, że było całkiem spoko. całkowicie zrezygnowaliśmy z alkoholu (nie licząc pół lampki szampana ;D). w zamian za libację oglądaliśmy wcale nie straszne horrory i robiliśmy pizzę. oczywiście, nie zabrakło rozmów itp. w sumie to był trochę inny Sylwester bo jakoś szczególnie nie świętowaliśmy nowego roku, tylko nastawiliśmy się na miło spędzony czas (nawet na głupich rozmowach o 6 rano ;D). no, w ogóle nie spałam, ale jakoś się trzymam.
a jak byliśmy podpalać fajerwerki to doczepiła się do nas grupka pijanych osiemnastolatków gadka szmatka, ale było nawet śmiesznie. mieliśmy szczęście, że nie byli bardzo nachalni. owszem, chcieli się ustawić na drugi dzień, pytali o numery, o to gdzie mieszkamy, ale dało się ich na szczęście jakoś zbyć. w ogóle nie rozumiem takiego czegoś. ludzie spotykają się tylko po to, żeby się nachlać i nic nie pamiętać. a ponad to wyrywać dziewczyny w wieśniacki sposób. koszmar.
Offline
El Nino. napisał:
a jak byliśmy podpalać fajerwerki to doczepiła się do nas grupka pijanych osiemnastolatków gadka szmatka, ale było nawet śmiesznie. mieliśmy szczęście, że nie byli bardzo nachalni. owszem, chcieli się ustawić na drugi dzień, pytali o numery, o to gdzie mieszkamy, ale dało się ich na szczęście jakoś zbyć. w ogóle nie rozumiem takiego czegoś. ludzie spotykają się tylko po to, żeby się nachlać i nic nie pamiętać. a ponad to wyrywać dziewczyny w wieśniacki sposób. koszmar.
o matko, dobrze, że nic złego się nie stało.
A ja spędziłam sylwestra na spokojnie z mamą i z psem. Zrobiłyśmy sobie koreczki, tatar z łososia, zapiekankę... Potem parę minut przed północą oglądałyśmy potyczki naszych sąsiadów jak próbowali odpalić fajerwerki xD. Oczywiście się zagapiłam, ale spojrzałam na zegarek który się spieszył i wskazywał 00:03. Wiedziałam, że spieszy się 5 minut więc poszłam do salonu przygotować szampan. Ja patrzę a na telewizorze odliczanie od 15 sekund :O. Szybko zaczynam otwierać szampana, oczywiście otworzyłam go za późno ale co tam xD. Wypiłam trzy kieliszki i zrobiłam się bardzo wesoła, mama miała ze mnie ubaw. Oczywiście na tym skończyło się picie, znam swój umiar . Strasznie mnie rozśmieszyło to, że godzinę po sylwestrze o 1 w nocy puścili w telewizji jakiś program "czy wiesz co pijesz". No tak się z tego śmiałam, że mało z kanapy nie spadłam xD. Były smutne chwile, ale o nich wolę zapomnieć.
Ostatnio edytowany przez Kate (2011-01-01 14:22:37)
Offline
Faktycznie nie udało im się z tym podrywem xd Ja wgl nie ogarniam jak można się tak spić strasznie. Przecież potem na drugi dzień jesteś kompletnie nie do życia. Kate , jakiej rasy masz psa? Berneńczyka? (:
Ja swój sylwester spedziłam u kuzyna jak chyba pisałam wcześniej. Z kilkoma osobami. Baardzo miło , szczególnie jak większość czasu spędziło się koło fajnego kolegi ^^ ;p.
Offline
Kwado napisał:
Faktycznie nie udało im się z tym podrywem xd Ja wgl nie ogarniam jak można się tak spić strasznie. Przecież potem na drugi dzień jesteś kompletnie nie do życia.
no i szczęść boże! wiecie jakie oni mieli twarze?! szkoda gadać. na początku jak do nas podeszli to nieźle się przestraszyłam bo nie wiadomo było o co im chodzi(trzy piętnastolatki i osiemnastolatek zdani wyłącznie na siebie ) no ale okazali się niegroźni, a momentami strasznie żałośni.
Offline
Administrator
ja, tak jak już pisałam wcześniej, w tym roku sylwester bojkotowałam i uznałam, że zostaję w domu i się relaksuję. ^^
tym bardziej, że ostatnio trochę chorowałam i jeszcze nie wydobrzałam. ale spędziłam bardzo miły wieczór z rodzicami, a ostatnio rzadko bywałam w domu, napiłam się oryginalnego szampana, a o północy wyszłam oglądać fajerwerki, których było w tym roku wyjątkowo dużo w mojej dzielnicy. no a spać poszłam jak co dzień, to jest gdzieś w okolicach trzeciej, dzięki czemu mogłam dziś wstać wypoczęta i zabrać się do wszystkich ważnych rzeczy, które zostawiłam na koniec ferii.
El Nino. napisał:
w ogóle nie rozumiem takiego czegoś. ludzie spotykają się tylko po to, żeby się nachlać i nic nie pamiętać. a ponad to wyrywać dziewczyny w wieśniacki sposób. koszmar.
też tego nie rozumiem, nigdy nie rozumiałam i chyba nawet nie chcę zrozumieć. ;P
Offline
Użytkownik
w tym roku sylwester spędziłam w dosyć nietypowy sposób - tak jak El Nino. zrezygnowaliśmy z alkoholu i nie było to właściwie świętowanie, raczej przeciętnie przeciętne spotkanie towarzyskie u mnie w domu z trzema koleżankami i kolegą. dlatego też nie było jakoś wyjątkowo świetnie, spotkanie jak spotkanie. spokojne rozpoczęcie roku z piccolo <standard>, po którym zawsze wszystkim jest niedobrze ;p
założę się, że moja wypowiedź była totalnie nielogiczna, ale przysypiam z lekka.
Offline
Kwado napisał:
Kate , jakiej rasy masz psa? Berneńczyka? (/quote]
takOstatnio edytowany przez Kate (2011-01-01 23:00:53)
Donovan Caine nagi, z wodą spływającą po szczupłym ciele, gra mięśni pod skórą. Smakowita wizja. Mimo ostatniej scysji nadal uważałam, że policjant jest bardzo seksowny. A byłby jeszcze atrakcyjniejszy, gdyby wyjął sobie kij z tyłka i przestał płonąć świętym oburzeniem. No, ale nie ma ludzi doskonałych. - "Ukąszenie pająka" Jennifer Estep <3
Offline
U mnie sylwester minął w atmosferze kłótni i nieporozumień. Zarówno ja jak i moje koleżanki miałyśmy tego dnia starcia z rodzicami, ale starałyśmy się choć na chwilę zapomnieć i cieszyć się wspólną zabawą. W dodatku byłam chora, ale nie przeszkodziło mi to. Zagadałyśmy się, i przegapiłyśmy godzinę 00.00
ale gdy dotarłyśmy w pośpiechu na balkon, nie straciłyśmy widoku fajerwerków. Jak zwykle się przebierałyśmy, śmiałyśmy, wspominałyśmy stare czasy itp. i ogólnie było bardzo dobrze. Około 2.30 postanowiłyśmy iść spać, bo oczy same się zamykały, ale w praktyce skończyło się to chyba gdzieś po 4.00.
Offline
Mój sylwester to była jedna wielka porażka. Musiałam wszystkich wyrzucić z domu po 2:00, bo skandalicznie się zachowywali. Robili pielgrzymki do mojej sypialni, chcieli tam pić, wleźli mi do łóżka w ubraniach. Upili tak moją siostrę, że chorowała do wczorajszego wieczora, a w samą noc sylwestrową była tak sina, że chciałam dzwonić po pogotowie. Zdenerwowałam się tak bardzo, że powiedziałam, że to już koniec imprezy i wszyscy mają wyjść. Jedyny miły aspekt: wspierał mnie Kit
Offline
Mój sylwester był zrealizowany super. Najlepsi przyjaciele, najlepsza muzyka, najlepszy sprzęt- po prostu było super. Spędzaliśmy go daleko poza miastem, na wsi, w jego mega wielkim domu, i co jakiś czas zmienialiśmy się na warcie na dworze, aby dotlenić mózgi. Żeby była jasność, to tylko na sylwestra. Nie spałem od 4 dni, licząc w to 31 grudnia oraz 1 stycznia i wcześniej, i wiecie, do tej pory nie umiem zasnąć . Jedyny minus to to, że miałem spędzać tego sylwestra z moją dziewczyną, a wyszło tak a nie inaczej, pffff, to by był offtopic, będę się żalił, to w innym temacie.
U mnie było biście
Offline
Cleo napisał:
Mój sylwester to była jedna wielka porażka. Musiałam wszystkich wyrzucić z domu po 2:00, bo skandalicznie się zachowywali. Robili pielgrzymki do mojej sypialni, chcieli tam pić, wleźli mi do łóżka w ubraniach. Upili tak moją siostrę, że chorowała do wczorajszego wieczora, a w samą noc sylwestrową była tak sina, że chciałam dzwonić po pogotowie. Zdenerwowałam się tak bardzo, że powiedziałam, że to już koniec imprezy i wszyscy mają wyjść. Jedyny miły aspekt: wspierał mnie Kit
o rany. Chamy, nie ludzie . Dobrze zrobiłaś, że ich wyrzuciłaś. Bałwany jedne.
Offline
Było w sumie dobrze. Sylwester w gronie najlepszych przyjaciół, i wszystko, co typowe. Gra w pokera, fajerwerki, problemy z otwieraniem szampana, wielkie pobojowisko w pokoju kolegi, duużo dobrego żarcia, reggae, mimo tego, że słucham okazjonalnie, wredny pekińczyk, który obsikał mi buty, turniej w ping ponga, podczas którego udawałam Agnieszkę Radwańską, karaoke, gra w baseball w pokoju o wymiarach 3x5...
Offline
u mnie spokojnie, też prawie bez picia, ale mimo że nie było jakiejś wielkiej balangi, podobało mi się. wytańczyłyśmy się z siostrą za wszystkie czasy i mama zrobila takie pyszne jedzenie, ach... cudo ; )
Offline
Użytkownik
U mnie sylwek wyglądał następująco - impra u kolegi, którego rodzice wybyli w długą na jakąś impre u znajomych. Było nas 8. Postawiłam se pierwsze piwko w życiu XD, cały czas było głośno, muza (Reggae, oh <3) na maksa i wgl. A o 12.00 krzyczeliśmy `ale urwał`, `loffciam Justinka` i inne głupoty xDDD. Potem o 03. >ileś tam< poszliśmy spać, z tego co pamiętam w nieco dziwnym otoczeniu. Jeden z najlepszych w moim życiu sylwków.
Offline