Ogłoszenie

Witamy na forum!

Jeżeli jesteś tu pierwszy raz, koniecznie zapoznaj się z REGULAMINEM .
Zapraszamy również do przywitania się w dziale POZNAJMY SIĘ.

Ważne ogłoszenia i informacje od administracji znajdziesz TU.
Jeżeli chcesz dołączyć do naszej grupy na facebooku, zajrzyj TU.

Mamy już 30 000 postów!
Czy będzie 40 000?
~Bs

#1 2010-02-28 12:50:59

 Natka1995

Użytkownik

Skąd: Psycholandia
Zarejestrowany: 2009-10-13
Posty: 873
Punktów :   

Ironia Zycia

PROLOG

                            -Co? jak to? - krzyczała Sonny - Nie możecie mi tego zrobić. Nie teraz.
                            -A nie mówiłem - powiedział jej ojciec i skrzywił się
                            -Sonny ale musimy to zrobić nie rozumiesz? - zapytała jej matka - Wiem ze ci ciężko
                            -Nic o mnie nie wiesz - krzyknęła po raz którys dziewczyna i wybiegła z salonu z płaczem.
                            Wbiegła do siebie do pokoju i jak zawsze trzasnęła drzwiami. Łzy spływały jej po policzkach, a ona ne mogła zrozumiec, że rodzice pragną przeprowadzi. Rodzice? Raczej matka niz ojciec. Ale ona nie może się przeciez wyprowdzić. Nie teraz, gdy wszystko sie układa.


                             Opowiadania te będą o dziewczynie imieniem Sonny. Tytuł bierze się z tąd że dziewczynie do tej pory w zyciu się nie układało. Życie z nij kpiło. Choć myslała ze bedzie już dobrze. Ono dawało jej kopniaka. Gdy wszystko sie układa i dziewczyna wychodzi na prosta. Jej matka chce przeprowadzi do Polski gdyz jej ojciec zmarł a babcia dziewczyny została sama.


Tak zimno mi,
już nie wiem jak
bez twojego ciepła przetrwać mam.

Offline

 

#2 2010-02-28 19:12:11

 agussia_1998

Użytkownik

9049024
Call me!
Skąd: Przerośl
Zarejestrowany: 2009-12-30
Posty: 234
WWW

Re: Ironia Zycia

Hehe, ciekawe co będzie dalej. Zapowiada się ciekawie


http://i47.tinypic.com/2ltqc20.png

Offline

 

#3 2010-02-28 19:29:38

Livvy

Moderator

2053911
Call me!
Skąd: Szczecin
Zarejestrowany: 2006-06-14
Posty: 1836
Punktów :   

Re: Ironia Zycia

Opowiadania te będą o dziewczynie imieniem Sonny

No nie domyśliłabym się o.O

Tytuł bierze się z tąd że dziewczynie do tej pory w zyciu się nie układało. Życie z nij kpiło. Choć myslała ze bedzie już dobrze. Ono dawało jej kopniaka.

1) Stąd nie z tąd =]
2) Takie jest życie. Nie tylko ona tak ma =]

-Nic o mnie nie wiesz - krzyknęła po raz którys dziewczyna i wybiegła z salonu z płaczem.
                            Wbiegła do siebie do pokoju i jak zawsze trzasnęła drzwiami.

Emo xD
Btw, po co mówisz nam o czym to jest? Czytelnicy powinni się o wszystkim dowiadywać czytając opowiadanie...

Offline

 

#4 2010-02-28 21:58:05

 Kaelsy

Użytkownik

1019373
Skąd: Inferno
Zarejestrowany: 2006-06-29
Posty: 1577

Re: Ironia Zycia

Emm..e..całkiem długi prolog...
Właściwie Sonny kojarzy mi się z Disney Chanel xD Po za tym mam nadzieję, że dalsze części będą...dłuższe i interesujące.

Przeprowadzki - nie przeprowadzi. Literówka.

Mam wrażenie, że opko trochę takie emowe. W zasadzie to każdy ma w życiu jakieś problemy, życie kpi z każdego z Nas i nie uważam, żeby robić z tego wielkie halo. ;p


http://www.rrr.com.pl/pasek.gif
To niekończący się pościg za money, money. Po drodze gdzieś zapominamy,
O ludzkich wartościach, różnych mądrościach. Szczerej miłości, marzeniach,
Stając się toksyczni dla otoczenia.

Offline

 

#5 2010-03-01 20:17:11

 Black Star

Administrator

pw
Skąd: Kraina Nocy
Zarejestrowany: 2006-06-14
Posty: 6244
WWW

Re: Ironia Zycia

trudno cokolwiek powiedzieć o fabule przy tak krótkim prologu... hm, czekam na coś dłużeszego, może z akcją, może nieco więcej o samej bohaterce (nie koniecznie przez opis, może przez pokazanie jej zachowań).

techniczne (głównie drobiazki, ale utrudniają czytanie):

Natka1995 napisał:

-Co? jak to? - krzyczała Sonny - Nie możecie mi tego zrobić. Nie teraz.
                            -A nie mówiłem - powiedział jej ojciec i skrzywił się
                            -Sonny ale musimy to zrobić nie rozumiesz? - zapytała jej matka - Wiem ze ci ciężko
                            -Nic o mnie nie wiesz - krzyknęła po raz którys dziewczyna i wybiegła z salonu z płaczem.
                            Wbiegła do siebie do pokoju i jak zawsze trzasnęła drzwiami. Łzy spływały jej po policzkach, a ona ne mogła zrozumiec, że rodzice pragną przeprowadzi. Rodzice? Raczej matka niz ojciec. Ale ona nie może się przeciez wyprowdzić. Nie teraz, gdy wszystko sie układa.

na czerwono brak wielkich liter i polskich znaków - polecam pisanie w Wordzie, to powinno wyeliminować takie rzeczy.
między słowami, które podkreśliłam brakuje przecinków


------------------------
http://i12.photobucket.com/albums/a217/Edvil/banner.png

I've seen the Glory. I've seen defeat as well but I have seen the Glory. Won epic battles. Reaped vast reward.
もう一度行こうか.

Offline

 

#6 2010-03-07 16:58:42

 Natka1995

Użytkownik

Skąd: Psycholandia
Zarejestrowany: 2009-10-13
Posty: 873
Punktów :   

Re: Ironia Zycia

Rozdział I
                                                                       Cisza przed burzą



        Sonny weszła do domu i usłyszała cichnące rozmowy.
     -Jestem - zawołała - Dajcie mi pieniądze na lanch
     -Weź sobie, leżą na stole - powiedziała jej matka i szturchnęła Ojca.
     -Będę po szkole - powiedziała Sonny już miała wychodzić z kuchni, gdy zobaczyła miny rodziców - Co się stało?
     -Nic skarbie. Wydaj Ci się - powiedział jej ojciec - Leć bo się spóźnisz.
     -Dobraaa - powiedziała podejrzliwie dziewczyna - to pa
        Wybiegła z domu i trzasnęła frontowymi drzwiami. W tym czasie jej rodzice wrócili do rozmowy na temat wyprowadzki.
     -Mówię Ci to nie jest dobry pomysł. Nie możemy sie teraz wyprowadzić - stwierdził mężczyzna.
     -Taaa? Niby czemu? - Zapytała jego małżonka. Głos miała bardzo urażony. Dlaczego mąż nie może jej poprzeć?
     -Elu.. Ile razy Ci mam powtarzać? - zapytał ponownie jej mąż - Sonny dopiero wszystko sobie poukładała. Znalazła przyjaciół. Nie możemy jej tego zrobić
    -Ależ Pater dramatyzujesz.. I tyle. Jest już duża. Poradzi sobie - stwierdziła Elżbieta
    -Nie powie.. - nie dokończył zdania gdyż zadzwonił telefon. Odebrał go i zaczął rozmawiać. Gdy skończył chwycił leżącą przy krześle teczkę i skierował się w stronę drzwi. - Jeszcze o tym pogadamy - obiecał i wyszedł.
       Elżbieta Braun wstała od stłu i włozyła talerze do zmywarki. Zerknęła w okno i zobaczyła męża rozmawiającego przez komórkę. Uśmiechnęła się sama do siebie i wyszła z kuchni. ,,Hmm co mam dziś do zrobienia?" - zastanawiała się. Weszła do gabinetu a jej oczom rzucił się widok straszny. Cała sterta dokumentów do podpisania i oddania jeszcze dziś przed 16. 
    -Boże - mruknęła pod nosem i wzięła się do roboty.

                                                                  * * *

        W tym czasie Sonny siedziała w pizzerii dwie ulice od szkoły i męczyła ostatni kawałek swojej pizzy z oliwkami. Humor jej się popsuł po wizycie w domu. Gdy zobaczyła te nietęgie twarze rodziców zmuszone do uśmiechu. W jej nastoletniej głowie biły się różne myśli: ,,o co może chodzić?, Coś znów nie tak zrobiłam?"
Z zamyślenie wyrwał ją głos wydobywający się gdzieś obok niej. Rozejrzała się dookoła. To jej najlepsza koleżka Lucy coś do niej mówiła.
    -Co? Możesz powtórzyć? - zapytała dziewczyna otrząsając się
    -Tak mogę - powiedziała czarnowłosa Lucy - O czym tak myślisz?
    -Co? Ja? - zapytała dziewczyna - O niczym. O pracy na angielski.
    -Ta jasne - powiedziała zła Lucy. - To nie myśl już o niej tylko podnieś tyłek. Za pół godziny mamy być w szkole.
    -No już idę. - powiedziała Sonny
       Wyszły z pizzerii i skierowały się w stronę szkoły. Oprócz nich w pizzerii był jeszcze chłopak Sonny Alan i jeszcze dwie koleżanki dziewcząt Mery i Kate.
Sonny szła przez ulice i patrzyła na spieszących w różnych kierunkach ludzi. Jedni chodzili z nimi do szkoły, innych w ogóle nie znali. Jedni byli starzy inni młodzi. Zawsze patrzyła tak idąc przez Nowy Jork. Choć mieszkała tu od urodzenia zawsze lubiła tą różnorodność. Innych ludzi. Tak rozglądając się i rozmawiając od czasu do czasu ze znajomymi doszła do gimnazjum im. Alberta Einsteina. Weszli na szkolny dziedziniec i ich oczom ukazała się dość duża budowla. O tak gimnazjum to było ogromne i było jednym z najlepszych w mieście. Chodziła do niego sama elita czego Sonny za bardzo nie lubiła, ale co mogła zrobić. Dobrze, że już znalazła sobie przyjaciół.
    -Ej .. - ktoś szturchnął ją bardzo boleśnie w żebro - Son co teraz mamy?
    -Mery zapisz se plan - powiedziała dziewczyna - Mamy teraz tą nieszczęsną algebre z panią Martinez
    -Uch - wszyscy stęknęli
        Nikt nie lubił pani Martinez i jej algebry, ale co oni mogli na to poradzić? Nic. Skierowali się w kierunku wejścia. Wbiegli bo schodach. Do dzwonka mieli tylko 5 minut, a musieli jeszcze wziąść książki z szawki. Podeszli do klasy w ostatniej chwili. Akurat gdy zadzwonił dzwonek.
    -Jeah. Udało się - zawołali i przypili piątki.
      Chwilę po dzwonku przyszła pani M. Ubrana jak zawsze w spódnice do kostek z materiału nie do zidentyfikowania i bluzkę z aksamitu. Wyglądała strasznie. Uczniowie weszli cicho do klasy i otworzyli zeszyty na zadaniu domowym. Gdy Sonny otworzyła swój zobaczyła brak zadania domowego. Jęknęła. Było za późno żeby zająć się przepisywaniem Kosmitka już się zbliżała.
    -Gdzie zadanie? - zapytała
    -Zapomniałam - przyznała się Sonny.
    -Zostaniesz po lekcji... Dam Ci dodatkowa prace domową - powiedziała Kosmitka
    -Ale... - zaczęła Sonny, ale jak szybko zaczęła tak szybko skończyła bo kobieta posłała jej spojrzenie bazyliszka.
       Resztę algebry Sonny siedziała przybita i chodziła co 5 minut do tablicy. Po dzwonku posłała wszystkim proszące spojrzenie i podeszła do biurka nauczycielki. Ta podała jej arkusz z zadaniami. Gdy dziewczyna zobaczyła ile ich jest musiała przytrzymać się ławki żeby nie upaść.
    -Aż tyle? - zapytała - Żartuje pani?
    -Nie. I masz to zrobić na jutro - powiedziała sucho
    -Ale jutro mam konkurs z biologi - broniła się Sonny - Nie mogę na pojutrze?
    -Nie - krzyknęło babsko i wyszło z gabinetu
       Dziewczyna zwiesiła głowę. Nie szło jej źle z algebry, ale nie była także z tego mózgiem. A zadań było, aż 20... a jeszcze tamta praca domowa kolejne 5. ,,Będę musiała poprosić o pomoc Lucy" - pomyślała. Odszukała koleżankę na korytarzu i wyjaśniła jej sprawę. Dziewczyna z chęcią się zgodziła na pomoc.
     -To o 15 u mnie? - zapytała
     -Tak, tak do zobaczenia - powiedziała Lucy i wskoczyła do autobusu.
      Sonny usiadła na ławce i zaczęła przeglądać zeszyty. Jej mama miała przyjechać za jakieś 20 minut. Bo pojechała do kancelarii. Obok niej na ławce usiadł jakiś chłopak, ale ona nawet nie podniosła głowy żeby na niego spojrzeć. Chłopak chrząknął. Lecz Sonny dalej nie reagowała.
    -Hej. Jestem David - powiedział - A ty?
    -O hej. Ja jestem Sonny - odpowiedziała -Przepraszam ale jestem zajęta pani Martinez zadała mi mase roboty.
    -Ta jędza? - zapytał nieznajomy - Mam z nią lekcję. Nie lubie jej choć jestem matematycznym geniuszem. Jak to mówią o mnie kumple. Pokaż.
I zabrał dziewczynie zeszyt z ręki. Popatrzyła na niego chwilkę i powiedział:
    -Łatwizna.
    -Nie do końca - powiedziała Sonny i zabrała mu zeszyt - Sorry muszę lecieć. Mama po mnie przyjechała.
    -Do zobaczenia. - powiedział David.
    -No na razie. - powiedziała Sonny i pobiegła do auta.
    -Hej mamo - powiedziała otwierając drzwi.
    -Hej skarbie. Jak dzień. - zapytała mama
     -Dobrze. Lucy do mnie wpadnie. - powiedziała dziewczyna i założyła słuchawki na uszy.
       Gdy dojechali do domu, wyszła pospiesznie z auta i skierowała się na tył domu do ogrodu, żeby przed nauką jeszcze przywitać się ze swoim ukochanym psem.
     -Bach. Do nogi. - zawołała
Zaraz dało się słyszeć wesoły szczekanie i zza rogu wybiegł olbrzymich rozmiarów bernardyn. Skoczył na dziewczynę i przewrócił ją na soczystą zieloną trawę. Sam położył się na niej i lizał ja po twarzy. Dziewczyna śmiała się i drapała Bacha za uszami. Zwaliła go i wstała.
     -Popatrz co zrobiłeś - powiedziała śmiejąc się i otrzepując - Mój ty psotniku. Schyliła się pocałowała psiaka w nos.
      -Sonny choć do domu. Musimy porozmawiać - zawołała ja mama.
        Dziewczyna jeszcze raz pogłaskała pupila i poszła do kuchni. Wyjęła z lodówki sok pomarańczowy i spojrzała na zegarek dochodziła 15. Usiadła przy stole i podała szklankę z sokiem mamie i spojrzała na nią pytająco.
     - Więc chciałam z Tobą porozmawiać o -ale nie dokończyła zdania bo zadzwonił dzwonek do drzwi. Sonny spojrzała na nią przepraszającym wzrokiem i podeszła do wejścia. Otworzyła drzwi a na progu stała Lucy.
      -Wejdź - powiedziała dziewczyna - Mamo dokończymy tą rozmowę wieczorem
      -No dobrze. - powiedziała matka - poczekamy na ojca.


Tak zimno mi,
już nie wiem jak
bez twojego ciepła przetrwać mam.

Offline

 

#7 2010-03-09 21:59:49

 Black Star

Administrator

pw
Skąd: Kraina Nocy
Zarejestrowany: 2006-06-14
Posty: 6244
WWW

Re: Ironia Zycia

fajnie, że nowy rozdział jest dłuższy i ma akcję. podtrzymuję tylko to, co napisałam wcześniej, żeby sprawdzać tekst w wordzie albo słowniku przeglądarki, żeby wyeliminować błędy.

Natka1995 napisał:

-Jestem - zawołała - Dajcie mi pieniądze na lanch

lunch

Natka1995 napisał:

-Weź sobie, leżą na stole - powiedziała jej matka i szturchnęła Ojca.

ojciec to jego imię czy pseudonim operacyjny, że się pisze z dużej litery? XD

Natka1995 napisał:

-Nic skarbie. Wydaj Ci się - powiedział jej ojciec - Leć bo się spóźnisz.

przecinek po nic i przed bo;
wydaje;
ci (z dużej litery piszemy tylko przy bezpośrednim zwrocie do kogoś, czyli np. w liście. w opowiadaniu wszystkie te zwroty piszemy małą literą) --> http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=1567 .

Natka1995 napisał:

-Mówię Ci to nie jest dobry pomysł. Nie możemy sie teraz wyprowadzić - stwierdził mężczyzna

jw.

Natka1995 napisał:

-Ależ Pater dramatyzujesz.. I tyle. Jest już duża. Poradzi sobie - stwierdziła Elżbieta

trzykropek ma kropki 3

Natka1995 napisał:

Cała sterta dokumentów do podpisania i oddania jeszcze dziś przed 16.

szesnastą (godziny, daty piszemy raczej słownie)

Natka1995 napisał:

Jedni byli starzy inni młodzi.

przecinek przed inni

Natka1995 napisał:

O tak gimnazjum to było ogromne i było jednym z najlepszych w mieście.

przecinek po o;
w stanach nie funkcjonuje coś takiego jak gimnazjum, btw.

Natka1995 napisał:

Nikt nie lubił pani Martinez i jej algebry, ale co oni mogli na to poradzić?

miała własną algebrę? O.o nobla dla niej, myślałam, że istnieje tylko jeden kanon matematyki.
być może chodziło o: Nikt nie lubił pani Martinez i jej zajęć z algebry, ale co oni mogli na to poradzić?

Natka1995 napisał:

Do dzwonka mieli tylko 5 minut, a musieli jeszcze wziąść książki z szawki.

pięć;
wziąć;
szafki;

Natka1995 napisał:

-Hej mamo - powiedziała otwierając drzwi.
-Hej skarbie. Jak dzień. - zapytała mama

przecinki po hej;
skoro mama zapytała 'jak dzień' to może powinien tam być znak zapytania?


------------------------
http://i12.photobucket.com/albums/a217/Edvil/banner.png

I've seen the Glory. I've seen defeat as well but I have seen the Glory. Won epic battles. Reaped vast reward.
もう一度行こうか.

Offline

 

#8 2010-12-14 22:28:33

 Natka1995

Użytkownik

Skąd: Psycholandia
Zarejestrowany: 2009-10-13
Posty: 873
Punktów :   

Re: Ironia Zycia

Rozdział II
                                                                          Nagłe bum

                Dziewczyny siedziały u Sonny w pokoju i rozwiązywały zadania matematyczne. Ciągle chichotały i zajadały się ciasteczkami. Zrobiły już połowę zadań, gdy do pokoju ktoś zapukał.
                - Proszę - zawołała Sonny
W drzwiach ukazała się twarz matki. Uśmiechnęła się do dziewczyn i powiedziała:
                - Zejdźcie na dół, mam dla was deser
Dziewczyny jak na komendę zerwały się ze swoich miejsc, porzucając niedokończoną pracę domową. Zeszły na dół w wielkim pośpiechu, gdy weszły do kuchni na wielkim blacie kuchennym stały dwa puchary pełne lodów waniliowo-orzechowych w posypce i bitą śmietaną. Uradowane chwyciły za pucharki i łyżeczki i usiadły przy kuchennym stole. Zajadając się lodami rozmawiały o szkole.
                - Ale jak to się stało, że nie zrobiłaś pracy domowej? - zapytała Lucy
                - Nie mam pojęcia, jakoś tak o niej zapomniałam. - odpowiedziała Sonny - A wiesz spotkałam dziś chłopaka przed szkołą ma na imię David.
                - Opowiadaj - zachęciła ją zainteresowana Lucy
                - No, ja z nim tak za długo nie gadałam, ani mu się za dobrze nie przyjrzałam - odpowiedziała dziewczyna
                - Jutro mi go pokażesz - postanowiła jej przyjaciółka
                - Oki - powiedziała Sonny i skończyła swoją porcję lodów. - To co idziemy na górę dalej wałkować to zadanko.
                Weszły szybko na górę. Zajęły się pracą domową i nim się obejrzały była już godzina osiemnasta. Lucy pożegnała się prędko, gdyż na za piętnaście dziewiętnasta miała korki z fizyki. Sonny natomiast zeszła na dół i usiadła przy stole, chwilę później doszła do niej mama.
                - Tata będzie za pół godziny. Pomożesz mi w kolacji? - zapytała
                - Jasne - odpowiedziała Sonny.
                Zaczęły przygotowywać kolację, miała to być lazania warzywna. Sonny wszystko kroiła i podawała mamie. Matka nie odzywała się za wiele co było dla Sonny czymś dziwnym i w jej głowie od razu zapaliła się czerwona lampka.  Gdy lazania była już gotowa Sonny nakryła do stołu, gdy kładła ostatni widelec do domu wszedł jej ojciec.
                 -  Witam moje panie - powiedział
                 - Hej tato - zawołała Sonny - Dawaj do kuchni, kolacja czeka.
                 Gdy mężczyzna wszedł do kuchni Sonny siedziała już przy stole a jej matka nalewała soku do szklanek. Jak zawsze, gdy zasiedli do kolacji zaczęły się rozmowy o tym jak minął dzień, co działo się w szkole czy w pracy. Po chwili jednak rozmowy ucichły. Rodzice spojrzeli na siebie znacząco.
                 - Sonny - zaczął ojciec - co byś powiedziała na zakupy?
                 - Fajnie tato, widziałam taką fajną kosz...- ale nie skończyła zdania - Ej mówcie co się stało. No coś się stało na pewno, bo tato nie proponował by mi zakupów.
                  - Sonny kochanie -  tym razem matka próbowała jej to powiedzieć
                  - No co się stało? - zapytała przestraszona Sonny
                  - Wyjeżdżamy do Polski - dokończyła mama
                  Sonny poczuła się jakby poraził ją prąd lub uderzył w nią piorun... Nie wiedziała co powiedzieć. Nie wiedziała nawet czy umie mówić. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. ,,To chyba jakiś głupi żart" - pomyślała.
                  - Żartujecie sobie ze mnie tak? -  upewniała się.
Gdy zobaczyła miny rodziców wiedziała, że nie żartują, wiedziała że czeka ich przeprowadzka i zaczynanie wszystkiego od nowa. Otwierała i zamykała usta, jakby nie wiedziała do czego służą. Nagle odzyskała mowę i to ze zdwojoną siłą.
                  -Co? Jak to? - krzyczała Sonny - Nie możecie mi tego zrobić. Nie teraz.
                  -A nie mówiłem - powiedział jej ojciec i skrzywił się
                  -Sonny ale musimy to zrobić nie rozumiesz? - zapytała jej matka - Wiem ze ci ciężko
                  -Nic o mnie nie wiesz - krzyknęła po raz któryś dziewczyna i wybiegła z salonu z płaczem.
                   Wbiegła do siebie do pokoju i jak zawsze trzasnęła drzwiami. Łzy spływały jej po policzkach, a ona nie mogła zrozumieć, że rodzice pragną przeprowadzi. Rodzice? Raczej matka niż ojciec. Ale ona nie może się przecież wyprowadzić. Nie teraz, gdy wszystko się układa. Rzuciła się na łóżko i zanosiła się płaczem. Nie wiedziała kiedy i jak usnęła, wiedziała tylko że przyniosło jej to ukojenie.




*****
Dawno nie pisałam więc mi wybaczcie, nie jest to pierwsza klasa, ale staram się.
Mam nadzieję,że się wam spodoba.


Tak zimno mi,
już nie wiem jak
bez twojego ciepła przetrwać mam.

Offline

 

pun.pl - załóż darmowe forum dyskusyjne PunBB

kliknij raz dziennie - pomóż wypromować forum!

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora